Proza życia

https://pixabay.com/pl/
“Pisać, pisać, pisać”, tylko to słowo tłukło się między uszami. Coraz bardziej napastliwie szukając ujścia z czaszki. Czwarta, kawa, piąta kawa i pusta strona. Na ekranie monitora wciąż tylko złośliwie mrugający znak kursora. “Tak to cholera jest, jak koniecznie człowiek chce pisać od razu z sensem”, zamknięcie oczu i próba oczyszczenia umysłu nie na wiele się zdała.
- W ten sposób przyjacielu. to nic z tego nie będzie.– Piskliwy, nieco skrzeczący głosik wybrzmiał gdzieś w okolicach potylicy. Sekundę później na tle białej czeluści monitora pojawiła się kilkunastocentrymetrowa postać z mysim ogonkiem, świńskim ryjkiem i krowimi kopytkami.
- No, przywitaj się. Popatrz na mnie.
“Zaczynam fiksować”, głębokie zaciągnięcie dymem z papierosa nie spowodowało, że stworek zniknął.
- Ej, udusisz mnie. – Krowie kopytka zasłoniły świński ryjek.
Papieros zakończył żywot w popielniczce. Potworek rozprostował się i zaczął spacerować wzdłuż monitora.
- Brakuje weny? A termin się zbliża - Teraz podskakiwał próbując dotknąć kopytkiem migający kursor.
- Brakuje.
“Nie wierzę, że rozmawiam z omamem,” lewa dłoń przesunęła się w stronę potworka, jednak lęk zwyciężył.
- Mogę ci pomóc. - Kursor ruszył z miejsca. Litery wskakiwały jedna za drugą pędząc do brzegu kolejnych wersów wręcz z nieprawdopodobną prędkością. - To twoje myśli. Ja je tylko układam.
“To się nie dzieje naprawdę”, źrenice jak szalone biegły za kolejnymi znakami zapełniającymi ekran.
Kursor zatrzymał się.
- No cóż, przyjacielu, - Potworek odwrócił swój świński ryjek od monitora. - To nie jest takie proste. Też mam swoje terminy i swojego szefa.
- Czego chcesz? - Kursor nie chciał ruszyć z miejsca.
- Czegoś, co nie jest ci potrzebne aktualnie...
- Czego chcesz, do cholery? - zdawać się mogło, że kursor migał coraz wolniej.
Potworek podskoczył, stuknął kopytkami, po czym mysim ogonkiem pomyział się po świńskim ryjku.
- Jest limit dusz potrzebny do premii. I twoja bardzo by mi się przydała.
“Dusza? A co to jest dusza?”, dłoń trochę bezwiednie sięgnęła po papierosa.
- Ej! - zaprotestował potworek – Znowu chcesz mnie dusić?
- Zgoda. - Dłoń zacisnęła się. Niespalony tytoń przyprószył klawiaturę komputera.
Kursor ruszył z miejsca.
***
- Panno Basiu, panno Basiu! – Amelia stojąc w drzwiach krzyczała w kierunku schodów.
- Czego tam? - Na parterze trzasnęły drzwi a po chwili zaskrzypiały deski schodów. Panna Basia mogła budzić respekt. Ogromna z pewnością przeszło stukilogramowa postać z ostrym makijażem, który nie potrafił jednak przykryć słusznego już wieku. Krwistej barwy poranny szlafrok z lisim kołnierzem i totalny nieład we włosach dopełniał demoniczność matrony. Amelia jakby zmalała przy niej. Z otwartymi ustami, ale niemo wskazywała dłonią w głąb pokoju. Panna Basia dość brutalnie odepchnęła przerażoną dziewczynę i weszła do środka.
- Kuurrrrr... - przekleństwo wypełniło nie tylko pokój, ale i cały korytarz. Z pozostałych drzwi zaczęły wychylać się zaciekawione twarze dziewcząt.
- Co się stało, panno Basiu?
- Nic. To ten idiota, który zamiast się pieprzyć, przyszedł tu pisać. Teraz będzie się tu rozkładał.
***
- Nie żyję? - Dłonie delikatnie przesunęły się po policzkach.
- Nie da się ukryć - Potworek przysiadł na zadku splatając kopytka. - Spróbuj. Możesz stanąć obok. To proste. Zrób krok, obojętne w którą stronę. Nie bój się.
Ciekawość zwyciężyła. Głęboki wdech i krok na bok. “Ale zaraz, przecież siedzę. No tak najpierw wstać”. Rzeczywiście to było łatwe. Zaskoczeniem było tylko to, że nie chrupnęła żadna kosteczka i nie zabolał żaden mięsień. To niesamowite, zobaczyć swoje plecy własnymi oczyma bez pomocy dwóch lusterek.
Na ekranie monitora gęsto ustawione czarne znaki nie pozwoliły na oderwanie wzroku. “Będę sławny, nareszcie udało się.” Duszę wypełniła radość, którą trudno nawet opisać. To jak zmartwychwstanie, jak cudowne ocalenie w katastrofie lotniczej. “Będę żył. Moje słowa zapisane na wieki.”
Potworek rytmicznie podskakiwał, zupełnie tak, jakby dostał czkawki. Wreszcie otworzył ryjek i wybuchnął gromkim śmiechem. Przewrócił się na bok wierzgając kopytkami.
- Z czego się śmiejesz? - Radość zaczęła ustępować miejsca uczuciu niepokoju.
- Z ciebie. - Potworek uspokoił się na chwilę i znów zaczął się śmiać.
****
- No i co Maciek? Będzie coś z tego?
Technik pokiwał przecząco głową. Komisarz zaklął pod nosem i odwrócił się do stojących w równym rzędzie kobiet.
- Która mądra wyłączyła komputer. Do jasnej cholery, oskarżę Was o zacieranie śladów. To współudział. - Jego krzyki przybierały na sile, ale nie zagłuszyły panny Basi, która też potrafiła ryknąć.
- A odwal się, chamie. Za gościnę nie zapłacił, to jeszcze do prądu mam dopłacać? Dwie godziny tu jechaliście. Ja kazałam wyłączyć.
Komisarz podrapał się po łysinie. Przed szereg wystąpiła Amelia nerwowo rozcierając dłonie.
- To ja wyłączyłam, panie policjancie.
- Jak?
- Normalnie, wyjęłam wtyczkę z kontaktu – Dziewczyna skrzywiła usta w wymuszonym uśmiechu.
***
Morał: Autorze, nigdy nie zapominaj o kopi zapasowej swojego tekstu. Nie wiadomo kiedy, ale może się bardzo przydać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Posłaniec: Ostateczne rozwiązanie

Wieża snajperów